poniedziałek, 25 maja 2015

Biało-Zieloni nie zrobili Milowego kroku ku europejskim pucharom

Spokojny Lech Poznań, poradził sobie z konsekwentną Lechią Gdańsk. Tymi słowami można podsumować niedzielny mecz.


Gostomski broni sytuacje na 2:2. Ta interwencja daje Lechowi mistrzostwo Polski?

Takiej końcówki na PGE dawno już nie było. Fani gdańskiego zespołu oszaleli po bramce z rzutu karnego Stojana Vranjesa. Później był już tylko większy dramat, kiedy to rezerwowy bramkarz Kolejorza obronił strzał głową Colaka. Poznaniacy grali w "10" i ostatnie minuty, to ich rozpaczliwa obrona.



Mogło być inaczej

Lechia od 50 minuty ożyła. Zaczęła kontrolować przebieg spotkania. Lech wyprowadzał tylko kontry. W 73 minucie zostało posłane długie podanie. Rafał Janicki zrobił ogromny błąd, nie kontrolował przeciwnika. Piłka doszła do Szymona Pawłowskiego, a ten wychodząc sam na sam pokonał bramkarza. W tym momencie były do odrobienia 2 gole i tylko kwadrans, który zawodnicy Kolejorza umiejętnie skracali. 
Niebiesko-Biali zaimponowali umiejętnością wyjścia spod pressingu, pokazali wiele spokoju. Lechia cały czas starała się konsekwentnie rozgrywać swoje akcje, już od linii obrony. Parę razy zagroziła taką grą rywalom. Zawiodła skuteczność i dobre obrony: pierw Jasmina Buricia, a później ta najważniejsza (niepewnego wcześniej) Gostomskiego. Ten wynik, jest zasłużony. Jednak obie drużyny pokazały, że potrafią grać w piłkę.

Profesor Gerson

Kolejny mecz z kolei, zawodnik rodem z Brazylii zagrał na świetnym poziomie. Niejednokrotnie blokował piłki "na raz" i mu to wychodziło. Mimo, że faulował Sadajewa. Powinien być rzut karny i czerwona kartka (sędzia nic nie pokazał, sytuacja była stykowa). Mimo to trzeba go pochwalić za jego interwencje. Był dziś w nich bardzo pewny i uratował Lechie.
Niestety zawiódł Janicki i Rudinilson. Ten pierwszy przez wspomniany wcześniej błąd, po którym padł gol. Drugi zaś, przez to, że dał się okiwać jak dziecko Czeczenowi, przy pierwszej bramce.

Skrót spotkania Lechia Gdańsk : Lech Poznań

Co dalej?


Tabela Ekstraklasy po 34 kolejkach.
źródło: livesports.pl

Zwycięstwo mogło dać Lechii wielką szanse na puchary, wejście do nich jednym butem. Porażka również nic nie zabrała. Trzeba jednak pamiętać, że pierwsze 3 mecze miały być dla gdańskiej drużyny najprostsze. Wyjazd do Szczecina, przyjechała Wisła i Zabrze z wymęczonym Górnikiem. 
Przyszedł Lech i pokazał, że zespoły z topu, nie będą się tylko bronić, ale również atakować. Zostały mecze ze Śląskiem(W), Legią(D), Jagiellonią(W). We Wrocławiu nigdy nie szło, stołeczny zespół będzie walczył o mistrzostwo, które "musi" zdobyć. W Białymstoku zaś zmierzymy się z drużyną, która jest teraz niesamowicie napędzona.

Zostały najcięższe spotkania. Nie będzie łatwo, każdy mecz jest ważny. Jednak Lechia ostatnio pokazuje, że umie grać ważne mecze i jest w stanie zająć tę upragnioną 4 pozycję, która da nam puchary!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz